niedziela, 5 czerwca 2011

Nasza modlitwa...



Poprosiłem Pana Boga, aby odebrał mi mój ból Pan Bóg odpowiedział - nie...ból nie jest dla mnie
abym go odbierał, ale dla Ciebie abyś go oddał.
Poprosiłem Pana Boga, by moje ułomne dziecko stało się zdrowe Pan Bóg odpowiedział - nie...
jego duch jest zdrowy, a ciało jedynie tymczasowe.
Poprosiłem Pana Boga by dał mi cierpliwość Pan Bóg odpowiedział - nie... cierpliwość jest owocem ciężkiej próby, nie jest przydzielana ale wypracowana.
Poprosiłem Pana Boga by dał mi radość Pan Bóg odpowiedział - nie...daje Ci Łaskę, a radość zależy od Ciebie.
Poprosiłem Pana Boga by oszczędził mi cierpienia Pan Bóg odpowiedział - nie...cierpienie odrywa Cię od rzeczy przyziemnych i przyprowadza bliżej do mnie.
Poprosiłem Pana Boga by dał mi duchowy wzrost Pan Bóg powiedział - nie... wzrastać musisz sam, ja będę dbał o Ciebie, pielęgnował Cię byś stał się drzewem przynoszącym obfity owoc.
Poprosiłem Pana Boga o wszystko ,czym mógłbym się cieszyć w życiu Pan Bóg powiedział - nie...
daje Ci życie, byś mógł się cieszyć wszystkim.
Poprosiłem Pana Boga by pomógł mi kochać innych ludzi, tak jak ON MNIE KOCHA Pan Bóg powiedział - no wreszcie pojąłeś o co chodzi!

Gdyby Bóg miał portfel,
to nosiłby w nim Twoje zdjęcie
Gdyby miał lodówkę, to też ono byłoby na niej.
On przysyła Ci kwiaty każdej wiosny
i wschód słońca każdego poranka.
Kiedy chcesz mówić on słucha;
a mówi do Ciebie nieustannie choć,
Ty nie zawsze słuchasz.
Mógłby mieszkać gdziekolwiek,
w całym wszechświecie,
a wybrał Twoje serce!
Nie widzisz jeszcze?!?
Zrozum to:
ON ZA TOBĄ SZALEJE!!!

Czytając to dzisiaj uświadomiłam sobie, o co tak właściwie ja proszę Boga…
Proszę o tysiące rzeczy, o właśnie cierpliwość, siłę, radość… I to prawda źle formułuje próby skierowane do Niego… A może raczej proszę Go nie o to, o co powinnam…
Rozmawiałam ostatnio z koleżanką ogólnie o tym jak postrzegamy nasz wiarę…
Z jednej strony mówimy Bóg jest, kocham Go, wszystko dla Niego jestem w stanie zrobić….
I tu wszystko jest w najlepszym porządku…
Ale kiedy przychodzi do tego, że trzeba iść do kościoła, pomodlić się, odmówić pokutę to pojawia się zgrzyt… Bo nam się zwyczajnie nie chce… Czyli nasza wiara jest bardzo ograniczona ponieważ, to co mówimy, że Pan Bóg jest itp. okazuje się kłamstwem…
Bo gdybyśmy rzeczywiście w Niego wierzyli, Kochali Go i pragnęli z nim rozmawiać to z niecierpliwością czekali byśmy na każdą msze, modlitwa była by czymś tak cudownym i niezgłębionym, że z niechęcią byśmy ją kończyli a sam akt pokuty były autentycznym błaganiem Boga o przebaczenie…
Czyli co w nas jest nie tak?
A no to, że Boga trzeba spotkać na swojej drodze autentycznie, trzeba Go doświadczyć!
Wiara w Boga wpajana nam przez rodziców, znajomych itp. nie jest wiarą, jest drogowskazem:
„ Patrz! Tam jest Bóg, Tam jest Chrystus idź do niego! Spotkaj się z nim! On na Ciebie czeka!”
Kiedy już spotkamy Go musimy ciężko pracować nad tym kontaktem z Nim bo człowiek to istota targana wieloma żądzami, pokusami i zły tez będzie o nas walczyć… Oczywiście będzie trudno nigdy nasza wiara nie będzie nawet zbliżona do gorczycy ziarnka ale możemy dążyć do tego!
Bo trzeba Pamiętać, że Bóg tak mocno nas kocha że będzie o nas walczyć ale musimy chcieć pomódz mu w tej walce… Bo jeśli my nie chcemy to nic z tego nie będzie bo Bóg nie zmusi nas do Miłości….. Nikt nas do niej nie zmusi…

„Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie!”
Iż 54, 10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz