poniedziałek, 7 marca 2011

Pójdź za mną....


„Pójdź za mną” słowa, które zachwycają mnie w pełnym znaczeniu tego słowa…
Te oto słowa wyrażają wszystko… Całe piękno Jezusa… Zostaw wszystko i pójdź za mną nie zależnie od tego czy będzie źle czy dobrze po prostu, choć…
Przyjęcie tego „zaproszenia” to całkowite oddaniu Bogu siebie… Wyraża zaufanie, miłość, pokorę i niezwykłość…
Doceniam i bije ukłony do samej ziemi ludziom, którzy usłyszeli to wołanie i zostawili wszystko by być tacy jak Jezus… By być tak czyści i bezinteresowni jak te słowa…
W piśmie jest fragment pod tytułem „Rozesłanie Dwunastu” (Mk. 6, 7-13)
Jest tam napisane, aby apostołowie nie brali ze sobą ani chleba, ani torby, ani pieniędzy…
Zastanawiam się czy była bym w stanie tak zaufać Jezusowi i tak po prostu wyjść z domu w drogę be niczego… Po wcześniejszym usłyszeniu jego słów… ( z pewnością pierwsza moja myśl po usłyszeniu Jego słów była by: Chyb jestem chora psychiczne… słyszę głosy, które myślą dość nie racjonalnie… posądziłabym się o schizofrenie…)
Bo to takie dziwne… Mężczyzna który ma się za syna Boga mówi im po prostu idź, módl się a będzie Ci dane… nie martw się o nic będziesz się modlił a będzie Ci dane… nie logiczne i nieco zabawne bo oczywiście Oni, tych 12 poszło… Zaufało mu mimo wszystko mimo że go prawie nie znali…
Dalej polecę z Marka (8, 34 – 38 i 9, 1)
Zawsze czytając ten fragment zastanawiam się czy święci uczynili to w całości… Czy zaufali mu do końca do reszty… I jeśli zwątpili to dlaczego? I dlaczego później znów wierząc byli jeszcze silniejsi… I jak to wgoule jest kiedy nie patrzy się już na nic… Po prostu się ufa i ma się nadzieję na opaczność Boża…Wierzy się, że on zrobi całą resztę… A że Ja musze tylko wierzyć…
Jest tak piosenka… Gdyby wiara twa była jak gorczycy ziarno…

( http://www.youtube.com/watch?v=R1cKRcaTtfk )


Zastanawia mnie również czy świeci chociaż w 1% zbliżyli się do wiary tak dużej jak gorczycy ziarno…
Teraz morze coś z Ewangelii św. Łukasza (6, 12-16)
Jezus wezwał Apostołów na górę i tam nadał im imiona…
Czyli Jezus wzywa nas wszystkich po imieniu… czy usłyszymy jego głoś? I jak się to stanie? Bo z pewnością to nie będzie potężny grzmot z nieba poprzedzony błyskawicą i krzykiem „Ej Janek dawaj idziesz za mną wybrałem cię! No wybrałem cię, więc dawaj, choć!” Więc pierwsze pytanie skąd mamy wiedzie, że to właśnie nas On wzywa po imieniu? Dwa jesli już wiemy, że to my… a może raczej jak nam się wydaje, że to my… to czy możemy to odrzucić?? I czy będą tego konsekwencje?
A tak wgoule to czy możemy wybrać gdzie chcemy stać w życiu Jezusa? Czy to będzie tłum ludzi ? Czy uczniowie? Czy faryzeusze? A może inni ludzie, którzy nawet się nie interesowali osoba Jezusa? Hmmm…
W sumie tak możemy to wybrać… Bo przecież to ode mnie zależy czy ten mężczyzna na krzyżu budzi we mnie jakieś emocje czy nie… Czy pójdę do Kościoła i będę jak tłum ludzi po prosu słuchała i nie wyciągała wniosków… Czy pójdę na autentyczne spotkanie z Jezusem i posłucham co chce mi dziś powiedzieć…
Hmm… odnośnie słów „Pójdź za mną” mogę napisach chyba jeszcze to że chciała bym mieć pewność że Jezus te słowa do mnie kieruję… I mieć odwagę je przyjąć i wykonać…

A w następnym wpisie będę zastanawiać się nad tym, Co Jezus mówi do Mnie do Ciebie… Oprę się jak zwykle na ewangelii św. Marka i św. Jana …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz