sobota, 19 marca 2011

...


Czuwanie… Wciskanie kitu, że to jest cudowne och i ach jest niepotrzebne, bo każdy ma inne gusta i nie każdy lubi takie rzeczy…. Ja lubię… Lubię to nawet może nie tyle ze strony, że mogę w jakiś bardziej autentyczny sposób spotkać się z Bogiem… Mimo że to jest dla mnie ważne ale Bóg jest wszędzie… I w taki sam sposób mogę go znaleźć podczas medytacji, modlitwy w kościele itp. Lubię tam jeździć bo mogę zobaczyć ludzi, którzy podczas adoracji na prawdę to przeżywają… przeżywają to jakoś na zewnątrz… Płaczą, śmieją się i ogólnie można to zobaczyć… Moja taka osobista lekcja emocji i uczuć …
Bo choć by mi tam serce pękało… nie pokaże to tak jak przeżywam to w środku… będę chodzić zamyślona… smutna… albo uśmiechnięta po uszy żeby nikt nie wiedział…

Drogi Boże…
Zazwyczaj na tym blogu piszę różne pytania, które mnie nurtują i wydają mi się nie logiczne w piśmie… Dziś jednak chcę Cię porosić…
(Mk 8, 22-26) Pomórz mi pozwolić wziąć się tobie za rękę… Przyjąć to co dla mnie szykujesz niczym niewidomy w piśmie… Zaufać bez granicznie i nie ciągną Jezusa tam gdzie ja chcę! Tylko tam gdzie On chce mnie poprowadzić…
Pomórz mi przyjąć twoja wole i zrozumieć…
Rok temu ofiarowałeś mi przyjaciela… Na początku nigdy bym nie powiedziała ze spoufalę się do tego stopnia z kimś, o kto w sumie mógłby być moim ojcem… Ofiarowałeś mi azyl…
Miejsce gdzie mogłam pojechać zawsze jak cos mi się nie uda… Zawsze, kiedy już nie mam na nić siły… Odbierasz mi to tak po prostu… Jak gdyby to nic dla mnie nie znaczyło…
Wczoraj jak się dowiedziałam byłam na Ciebie Boże strasznie wściekła… Dziś chyba rozumiem… A może chcę zrozumieć… Ktoś tam za morzem też potrzebuje pomocy, tez potrzebuje przyjaciela… I jeśli znajdzie go w Nim to będę się cieszyć…
Musze znów zacząć poszukiwać przewodnika duchowego… (co ciekawe przed informacją że wyjeżdża chciałam mu zadać pytanie czy by nie zechciał nim zostać…)
Pozostaje mi tylko pytanie… Drogi Boże gdzie się udam jak mój koszmar powróci?
Gdzie mam szukać Azylu? Bo jeśli to próba mojego charakteru to nie wiem jak Ty drogi Boże mi się wydaję ze 100% polegnę…
Ty Bóg mój najwspanialszy przyjaciel… I On cielesny przyjaciel, do którego często nie mam odwagi i ochoty mówić, bo lubię słuchać jak On mówi…
Drogi Boże… Niech chcę się znieczulić do tego stopnia…
„ List do Boga”
Wczoraj odszedł ode mnie przyjaciel…
Z którym tak wiele mnie łączyło…
I dopiero dzisiaj zaczynam doceniać
czym jest życie i prawdziwa miłość….


Dziękuje za wszystko Ci Boże, że pozwoliłeś mi zrozumieć i poznać uczucie bezpieczeństwa przy drugim człowieku…
Miej Go w swojej opiece!! A ja będę wspierać Go modlitwą i sercem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz